Kradłem piętrowe autobusy

Kiedy byłem dzieckiem, obserwowałem kierowców autobusów, marząc o byciu za kółkiem. Teraz miałem się dowiedzieć, jak to jest być kierowcą autobusu. W jednej chwili wpatrywałem się w czerwony dwupokładowy autobus, a w następnej skoczyłem na pokład. To było dziecinnie proste.

W jednej chwili tylko gapiłem się na czerwony piętrowy autobus, w następnej wskoczyłem na pokład. To było proste jak bułka z masłem. Zacząłem naciskać wszystkie przyciski, aż znalazłem główny wyłącznik i uruchomiłem silnik. To było złe, ale dało mi taki pośpiech.

Jako nastolatek wszystko robiłem pod wpływem impulsu. Mieszkałem z rodzicami adopcyjnymi od trzynastego roku życia, a rok później wpadłem w niewłaściwy gang. Nauczyli mnie kraść i wkrótce podłączyłem do nich samochody.

Czułem się genialnie i po jakimś czasie sam jeździłem samochodami, tylko dla zabawy. Pomysł wzięcia autobusów piętrowych był dla mnie jak przejście na wyższy poziom, nowa nowość, bardziej ryzykowna, ale też bardziej wymagająca.

Wyprowadzenie ich z zajezdni było bardzo proste, zaskakująco proste. Można powiedzieć, że byłem naturalny. Zabierałem je na przejażdżkę po Christchurch, gdzie wtedy mieszkałem. Jechałem nimi z taką prędkością, że ludzie czekający na przystankach nawet nie próbowali ich zatrzymać, po prostu wyglądali na zdezorientowanych; było oczywiste, że coś jest nie tak.

W zajezdni nie zdawali sobie sprawy, że autobusy zaginęły, aż do kilku dni później, kiedy porzuciłem je na poboczach dróg. W pewnym momencie brałem dwa lub trzy dziennie. Już wtedy pragnąłem większego dreszczyku emocji, więc przeniosłem się do ciężarówek.

Dostałem pracę w magazynie i pewnego wieczoru zajrzałem do jednej ze skrytek w biurze i znalazłem wszystkie klucze – każdy z dołączonym numerem rejestracyjnym. Jedną pojechałem do Londynu. Był ogromny – długi na 37 stóp i ważący 22 ton moloch, a jazda nim sprawiała mi przyjemność. Porzuciłem go gdzieś w mieście. W magazynie nie mieli pojęcia, kto go wziął, więc nie straciłem pracy.

Samochody ciężarowe nie zastąpiły jednak gwaru jazdy autobusami i niedługo potem wziąłem kolejny. Tym razem policja zauważyła, że ​​został skradziony i pojechała za mną. Wiedziałem, że mam wybór – mogłem udawać, że jestem w Speedie i postawić nogę, albo zaakceptować rzeczywistość i poddać się. Musiałem mieć trochę rozsądku, bo zatrzymałem się i aresztowali mnie. Poszedłem do sądu i dostałem wyrok w zawieszeniu, ale potem wróciłem do jeżdżenia autobusami.

Kilka tygodni później, kiedy ostatni raz wsiadłem do autobusu, pojechałem do mojego kumpla w Portland. Nie mógł w to uwierzyć, kiedy zatrzymałem się przed jego domem i zatrąbiłem. Autobus stał przed jego domem, dopóki nie odwiozłem go do domu.

Wiedziałem wtedy, że długo już nie ujdę na sucho, że zostanę złapany na dobre. W drodze powrotnej z Portland jechałem autostradą i zderzyłem się z ciężarówką. Na szczęście kierowca uciekł bez szwanku, ale nie miałem tyle szczęścia. Straciłem śledzionę, wyrostek robaczkowy, a także złamałem żebra.

Kiedy przyjechała policja, zorientowali się, że autobus został skradziony. Obudziłem się z oszołomienia w szpitalu i zostałem zabrany do aresztu. Zostałem skazany na cztery lata więzienia. Odsiedziałem dwa i pół roku – to była pobudka. Wykorzystałam czas na kursy edukacyjne i wykorzystywałam każdą okazję do pracy, od sprzątania toalet po recykling śmieci i pracę w pralni.

Powiedziano mi, że mam ogromną etykę pracy i czułem się szczęśliwy tylko wtedy, gdy byłem aktywny. Ogromną pomocą było również posiadanie mentora, który mnie wspiera. Zapewnił mi stabilność życia, coś, czego nigdy nie miałam jako dziecko.

Nigdy nie marzyłem o powrocie do mojego starego życia. Mam już dość więzienia i na pewno nie mam już impulsów do kradzieży autobusu. Jestem inną osobą, kieruję się nowym zestawem zasad. Zawsze będę żałować tego, co zrobiłem, ale wtedy moje życie nie miało sensu. Wiem, że nie ma wymówek, ale mając 18 lat czułem się w pułapce, bez wyboru.

Teraz mam mieszkanie, pracę w domu towarowym i mieszkam z narzeczoną i jej sześcioletnim synem. Mam teraz 26 lat i moje życie wróciło na właściwe tory. Cieszę się, że żyję na wolnym pasie.

Kategorie:
Tagi: